czwartek, 26 listopada 2015

Rozdział 14

I oto nastał moment , w którym wszystko ma się wyjaśnić.Moment którego się tak bardzo bałam.
- Zanim ci wszystko opowiem, poczekaj tu chwilkę. Coś muszę przynieść - oznajmił mój brat i wyszedł. Wrócił po kilku chwilach z jakimś pudełkiem. Nie rozumiałam o co chodzi. Może to co jest w tym pudełku pomoże mi zrozumieć? Z niecierpliwością czekałam na początek historii.
- Wiesz może czemu nasze wujostwo nie miało dzieci? - zapytał mnie.
- Ponieważ zaadoptowali nas i nie mieli czasu na dzieci? - zapytałam go, bo sama nie wiedziałam. Prawdę mówiąc nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
- Nie. Ciotka nie mogła mieć dzieci. Była bezpłodna - oznajmił mój brat.
- Co? Nigdy o tym nie mówili - byłam mega zdziwiona.
- A ty byś chciała o tym mówić? Po tym jak ojciec zamordował mamę strasznie się starali o adopcję, a kiedy im się udało byli w siódmym niebie. Może nie mogli mieć własnych dzieci, ale mieli nas. Mogli nas wychowywać i troszczyć się jak o swoje. To, że my przybiliśmy, było idealną wymówką do tego, że nie mają swoich dzieci. Właśnie tak jak powiedziałaś, wszyscy myśleli, że maja nas nie mają czasu na swoje. A tymczasem my byliśmy jak wygrana na loterii. Robili wszystko, żebyśmy traktowali ich jak prawdziwych rodziców, dbali o nas, chcieli, żebyśmy mieli wszystko czego tylko zapragniemy. Myśleli, że zapomnimy o naszych rodzicach. Fakt o ojcu chciałbym zapomnieć - przerwał na chwilę, widać było, że to wspomnienie wciąż jest w nim. - Gdyby nie wujek i ciocia nie wiem co by było ze mną. Dzięki nim zacząłem grać. Byłem coraz starszy i zaczynałem rozumieć o co im chodzi, chcieli mieć nas tylko dla siebie i obok siebie. Dlatego też kiedy dostałem propozycję gry w Krakowie pojechaliśmy wszyscy wspólnie, ponieważ nie chcieli, żebym się oddalił. Ale przeprowadzka do innego kraju nie wchodziła w grę. Nie chcieli żebym jechał, ale ja byłem dorosły, mogłem sam decydować, a gra w Dortmundzie to była ogromna szansa. Pamiętam co ci wtedy obiecałem. Że po ciebie wrócę. Nie wszystko jednak ułożyło się tak jak chciałem. Powiedziałem im, że gdy tylko się tu zadomowię to po ciebie wracam. Zgodzili się. Pamiętasz ja z tobą pisałem - skinęłam głową - właśnie, później nasz kontakt się nagle urwał. Wiesz dlaczego - pokiwałam przecząco głową. - Zadzwoniłem do nich i powiedziałem, że już wszystko u mnie dobrze, że mam mieszkanie, gram regularnie i mogę po ciebie przyjechać. Rozłączyli się. Pisałem do ciebie listy, ale wszystkie wracały do mnie - tu pokazał palcem na pudełko - mam je wszystkie. Możesz zobaczyć.
- Później popatrzę mów dalej - ponagliłam go.
- Dobra. Dziwnym trafem zmieniłaś numer telefonu, adres mejlowy. Byłem zaskoczony. Nie wiedziałem o co chodzi. Przyjechałem do Polski. W naszym domu was nie było.Dowiedziałem się, że się przeprowadziliście.
- Wujek dotarł lepszą ofertę pracy w Rzeszowie - przerwałam mu.
- Nieprawda. Przeprowadziliście się, żebym nie mógł utrzymywać z tobą kontaktu. Chcieli nas od siebie oddalić. Znalazłem was. Wiesz co usłyszałem? Ze nie mam do ciebie żadnych praw, że cię nie oddadzą, a poza tym ty i tak byś nie chciała bo mnie nienawidzisz - schował twarz w dłoniach - cholernie to zabolało.
- I ty od tak w to uwierzyłeś? - byłam zdziwiona i zła.
- A co miałem zrobić? Odpuściłem cię i  przestałem pisać. Miałaś takie prawo. Wróciłem do Dortmundu. próbowałem złapać z tobą kontakt, ale na próżno. Zadzwonili do mnie i powiedzieli, żeby nie próbował cię odzyskać, że będę mieć kłopoty, że jesteś szczęśliwa i już prawie o mnie nie pamiętasz - miał łzy w oczach
- Kłamstwo! - mi też łzy popłynęły. - Nigdy, rozumiesz nigdy o tobie nie zapominałam. Codziennie myślałam o tobie. Gdzie jesteś, co robisz, jak się czujesz. Zaczynałam i kończyłam dzień myśląc o tobie. Powoli docierało do mnie, że mnie olałeś, że żyjesz tu sobie z nową rodzinką nie myśląc o mnie. Mówisz, że chciałeś mnie odzyskać, to dlaczego kiedy wujek z ciocią zginęli nie chciałeś mnie?
- Bałem się. To nie tak, że zapomniałem, tez myślałem o tobie. Po prostu myślałem, że mnie nie pamiętasz, że nie chcesz bym cię przygarnął. Później dotarło do mnie, że to jest szansa, żeby cię odzyskać. Wiedziałem, że nie będzie łatwo. Kiedy po ciebie jechałem tak strasznie się bałem. Wiedziałem, że będziesz zła, ale twój chłód w stosunku do mnie był namacalny. Próbowałem od początku ci wyjaśnić. Wiem, że to brzmi dziwnie, że możesz nie do końca dowierzać, ale tak było. Siostrzyczko ja nigdy nie zapomniałem o tobie. Wiesz jak się czułem kiedy za każdym razem mnie odtrącałaś, kiedy mnie ignorowałaś? Cieszyłem się tylko tym, że dogadujesz się z Agatą i z dziewczynkami. Ja jakoś to mogłem znieść, ale łatwo nie było. Czekałem długo, żebyś w końcu chciała usłyszeć tą historię - płakał kiedy kończył mówić.
- Kuba czemu? Czemu oni to zrobili? - Tak miał rację mogłam mu nie wierzyć, ale jednak uwierzyłam. To mój brat nie mógł by mnie okłamać w tak ważnej sprawie. Poza tym wszystko się zgadzało. nasza nagła przeprowadzka, to że wujek kazał mi zmienić numer i mejla, to że kiedyś odwiedził nas jakiś mężczyzna i ciocia była bardzo zdenerwowana, teraz wiem że tym mężczyzną był najprawdopodobniej Kuba.
- Chcieli mieć ciebie tylko dla siebie. Ze mną się nie udało. "Uciekłem" im. Nie chcieli zostać sami na starość. Wiem, że pewnie zniszczyłem ci obraz naszego wujostwa, ale powinnaś znać prawdę.
- Kubuś zostawisz mnie samą? Proszę cię. Przekazałeś mi dużo informacji, chcę trochę pomyśleć.
- Jasne. Cieszę się, że mnie wysłuchałaś. Myślałem, że zareagujesz inaczej, że mi nie uwierzysz. Dobra już idę. Dobranoc - powiedział przytulił mnie i wyszedł. Wzięłam do ręki pudełko, które zostawił na łóżku. Było tam mnóstwo listów, wszystkie zaadresowane do mnie. Treść każdego listu brzmiała podobnie
"Kochana siostrzyczko. 
Tu ja Twój bart. Chcę, żebyś wiedziała,że wszystko u mnie dobrze, że nie zapomniałem o Tobie. Tęsknię za Tobą i chciałbym Cię zobaczyć. Proszę skontaktuj się za mną jakoś
Twój brat Kuba"
Wszystkie były odsyłane do niego. Naprawdę chciał mieć ze mną kontakt. Czemu oni to zniszczyli? Widzieli jak za nim tęsknie, wiedzieli, że mi go brakuje i patrzyli na to tak obojętnie. Teraz rozumiem, czemu nie wspierali mojej miłości do siatkówki tak jak Kubę. Nie chcieli, żebym im uciekła, żebym się usamodzielniła. Przez nich znienawidziłam mojego brata. Mogłam go stracić już na zawsze. Żyłabym w świadomości, że mnie nie kocha, a tu było inaczej. Za dużo dziś wszystkiego. Musze iść spać. Nie wiem czy dam radę jutro jechać z Agatą do tej szkoły, ani czy dam radę wyjść z Marco. Może gdybym z nim wyszła to bym ochłonęła? Zobaczymy jak to będzie jutro. Ciesze się, że już wszystko wiem. teraz mi jest głupio, że tak traktowałam Kubę, musiało go to strasznie boleć. Mogłam odrazu mu dać wyjaśnić, ale ja wolałam go odtrącać i pokazywać jak mnie zranił. Oj głupia ja. Z jednej strony to najszczęśliwszy dzień mojego życia, bo "odzyskałam" brata, ale z drugiej to tak jakby stracić moich przyszywanych rodziców. Tyle lat mnie okłamywali. Nie rozumiem ich postępowania. W tej chwili czuję do nich nienawiść. Wychowali mnie, dali mi miłość. Nie wiem co o tym sądzić. Musze nad tym pomyśleć, nabrać dystansu i jakoś przeanalizować ich zachowanie i postępowanie. Ale to nie dziś. Dziś już idę spać.


Mamy 14 :D
Rodzeństwo się pogodziło. Spodziewaliście się, że tak będzie? Już tylko kilka rozdziałów i historia będzie zakończona :D
No to do następnego :)

piątek, 6 listopada 2015

Rozdział 13

Poniedziałek. Wczoraj przez cały czas spałam. Wiem, że Agata wróciła wieczorem, ale do mnie nie zaglądnęła, pewnie nadal jest zła. Rozumiem ją. Ja też nie zeszłam na dół, po prostu bałam się. Wiem tchórz ze mnie. Dziś szkoła. Wymyłam się po cichu z domu. Nie chciałam spotkać nikogo. Po powrocie pogadam z Agatą. Anki dziś w szkole nie było. Gadałam dziś z wychowawczynią. poinformowała mnie, że Anka i jej paczka to nie jest dobre towarzystwo, że wie, że się zakumulowałyśmy, ale lepiej będzie jak zerwę to przyjaźń, bo nic z tego dobrego nie wyniknie. Nie wiem co mam o tym sądzić. Fakt to przez pomysły mojej koleżanki wpadłam w kłopoty, choć w sumie mam swój rozum. Musze nad tym pomyśleć. Idąc ze szkoły do domu, zauważyłam na parkingu samochód Marco, wszystko się we mnie zagotowało. Weszłam do domu. W salonie siedział Kuba z Marco. No kurde ten wczoraj go wydał a on sobie z nim siedzi jak gdyby nigdy nic? Zrozum tu facetów.
- Cześć Kuba - specjalnie wymówiłam jego imię, chciałam zrobić na złość Reusowi.
- O cześć - widać było, że jest trochę zdziwiony.
- Nie ma Agaty?
- Wyszła, ale za godzinkę powinna wrócić, a co?
- Nie nic muszę z nią pogadać. nadal jest zła? - zapytałam mojego brata. Musiałam wiedzieć jak przygotować się do tej rozmowy.
- Już trochę ochłonęła. Jest lepiej niż wczoraj - uśmiechnął się.
- Okej to ja spadam do siebie - oznajmiłam i poszłam do pokoju. Kiedy byłam już u siebie usłyszałam pukanie do drzwi
- Proszę - odpowiedziałam, a do mojego pokoju wszedł Marco - Co chcesz? - zapytałam niezbyt uprzejmie.
- Pogadać.
- Wybacz, ale chyba nie mamy o czym.
- No chyba mamy - zrobił groźną minę - obiecałaś mi coś.
- I co za karę, że nie dotrzymałam obietnicy musiałeś polecieć poskarżyć się Agacie? Zachowałeś się jak kretyn. Wydałeś mnie i Kubę. Przez ciebie Agata się do mnie nie odzywa.
- O nie nie. Nie prze zemnie tylko. Sama jesteś sobie winna. Kuba nie ma mi tego za złe. Uratowałem cię, a ty jesteś zła? Zachowujesz się jak dziecko.
- A co może mam ci dziękować? Wcale cię nie prosiłam o ratowanie. Pieprzony rycerz na białym koniu się znalazł - podniosłam głos a ten kretyn zaczął się śmiać - i z czego się cieszysz palancie?
- Bo przegrałaś zakład. Pamiętasz? - o cholera, zapomniałam o tym idiotycznym zakładzie.
- Ooo zapomnij! Nie mam ochoty nigdzie z tobą wychodzić. Jakbyś nie zauważył jestem na ciebie zła.
- Ewelina błagam przestać udawać - zrobił się nagle poważny.
- Przestać udawać? O co ci chodzi? - zapytałam, bo nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
- Przestań udawać, że cię nie obchodzę. Widzę, że ci się podobam, ale ty starasz się nie dopuszczać tej myśli do siebie. Walczysz sama ze sobą.
- Jesteś zbyt pewny siebie. Wmówiłeś sobie coś chłopaczku. To nie ta bajka. A teraz proszę cię wyjdź.
- Zastanów się nad tym - powiedział i wyszedł. Kurde! Debil, kretyn. I jeszcze ma rację. Podoba mi się. Tak walczę sama ze sobą. Nie dopuszczam do siebie tej myśli. Ale czemu? Przecież ostatnio było z nim fajnie. Gadaliśmy, śmialiśmy się. Wyszłam z pokoju. Reus był już przy swoim aucie. Szybko wyszłam na dwór.
- I co zmieniłaś zdanie? - zapytał z uśmiechem
- Niekoniecznie. Ale przegrałam zakład. Mam swój honor. Założyłam się i przegrałam, teraz muszę odcierpieć.
- Odcierpieć tak? - zaśmiał się, a moje serce zaczęło bić szybciej. - Dobra. Jutro zabieram cię na odbębnienie twojej kary - powiedział z chytrym uśmiechem, wsiadł do auta i odjechał. Czy on musi być taki przystojny. Kiedy weszłam do domu, zobaczyłam, że Agata wróciła więc poszłam do niej.
- Agata? - zaczęłam niepewnie.
- Tak? - odpowiedziała, bez złości ot tak po prostu normalnie.
- Przepraszam. naprawdę przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Zachowałam się. sama nie wiem jak. To było głupie. Oszukałam cię. Już nie będę tak robić tylko proszę nie bądź na mnie zła - powiedziałam szybko.
- Ewelina, masz rację to było głupie i cieszę się że to rozumiesz. Byłam wściekła. Myślałam że was zabiję. Ale przemyślałam wszystko. Nie jestem już zła, ale nie rób tak więcej okej? - uśmiechnęła się
- Agata obiecuję - powiedziałam i przytuliłam ją. Sama nie wiem kiedy ale łzy popłynęły mi po policzku. Poczułam ulgę.
- Ej nie płacz. Nie rób tak więcej. I jeszcze mam do ciebie sprawę.
- Słucham  - powiedziała ocierając policzki.
- Chodzi mi o twoją koleżankę. Rozumiem, że ją lubisz, że pierwsza się do ciebie odezwała i że jest polką, ale dowiedziałam się o niej paru ciekawych rzeczy. Nie chcę żebyś się zadawała z nią i jej paczką. Nic chcę, żebyś pomyślała, że chcę dobierać ci znajomych.
- Rozumiem. w sumie nie jesteś pierwszą osobą która mi to mówi. Masz chyba rację. Ona nie jest taką osobą na jaką wygląda. Pozory mylą.
- Tak będzie lepiej - uśmiechnęła się.
- Wiem - odpowiedziałam. - mam jeszcze jedną prośbę. Nie chcę chodzić z nią do klasy. Mogłabym się przepisać?
- Jasne. A jeśli będziesz chciała możesz zmienić szkolę. Jest tu jeszcze kilka innych fajnych.
- Chyba tak zrobię. Agata jeszcze raz przepraszam.
- Okej, zapomnijmy o tym.
- Dobra, pójdę zobaczyć na oferty innych szkół - odpowiedziałam i poszłam do pokoju. Zrobiłam tak jak powiedziała. Zaczęłam przeglądać oferty szkół w Dortmundzie. Spodobała mi się jedna, która była niedaleko nas. Podczas kolacji powiedziałam o niej Agacie. Jej tez przypadła do gustu. Jutro pójdziemy do niej razem popytać co i jak. Pomogłam sprzątać po kolacji. Poszłam z Oliwką do pokoju, żeby jej poczytać na dobranoc, bo mnie o to prosiła.
- Ciociu, a czemu nie rozmawiasz z tatusiem? - zapytała kiedy leżała w łóżeczku. Zatkało mnie nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Przecież z nim rozmawiam - jeśli "cześć" "dobra" "okej" można nazwać rozmowa.
- Wy nie rozmawiacie, tylko się kłócicie. Nie lubisz taty? To twój brat prawda?
- Tak.
- Czasem tez jestem zła na Lenkę, ale kocham ją. Ona jest jeszcze malutka. Ale kiedy będzie duża nadal będę ją kochać i nie będę chciała żebyśmy się kłóciły.
- To dobrze kochanie. Po prostu z tatusiem mamy swoje problemy. A teraz śpij - pocałowałam ją w czoło i wyszłam. Zaskoczyła mnie. Taka mała, a taka inteligentna. No, ale miała rację. Może faktycznie czas zakończyć tą dziecinadę i poważnie porozmawiać z Kubą. Jutro najprawdopodobniej zmienię szkołę, pójdę na randkę z Marco to czemu nie miałabym się pogodzić z bratem? Tak myślę, że to dobry moment.
Z ułożonym planem na jutrzejszy dzień położyłam się spać.
Zobaczyłam ich. Zobaczyłam uśmiechniętych szczęśliwych, a za chwilę ich zmasakrowane ciała. Leżeli tam, a ja nie mogłam nic zrobić. Zaczęłam płakać i wrzeszczeć. Wujek i ciocia leżeli martwi. Ten widok był okropny. Zostałam sama. Nadal krzyczałam.
- Ewelina, Ewelina obudź się - usłyszałam gdzieś w oddali. Otworzyłam oczy. Byłam w swoim pokoju. Obok mnie siedział Kuba, miał przerażoną minę - co się stało? - zapytał z troską.
- Zły sen - powiedziałam roztrzęsiona - przepraszam, że cię obudziłam - wydukałam.
- Nie obudziłaś. Byłem u dziewczynek i cię usłyszałem. Już dobrze, to tylko koszmar. To ja pójde już.
- Nie! Kuba proszę cię zostań - powiedziałam błagalnie i ku zaskoczeniu nas obojga przytuliłam go.
- Dobrze zostanę. Opowiesz mi co ci się śniło?
- Oni. Leżeli martwi. Widziałam ich ciała. To było straszne - powiedziałam nadal w niego wtulona.
- Ciii jesteś bezpieczna - głaskał mnie po głowie.
- Kuba?
- Tak?
- Chcę z tobą porozmawiać. Jestem na to gotowa - powiedziałam pewnym głosem.
- Teraz? To chyba nie najlepsza pora.
- Próbujesz ze mną porozmawiać odkąd przyjechałam. Teraz masz szanse, skorzystaj z niej. Opowiedz mi wszystko - poprosiłam
- Dobra. opowiem ci. Ale proszę nie przerywaj mi. najpierw wysłuchaj, później możesz zadawać pytania, zgoda?
- Zgoda.


I mamy 13! No to zbliżamy się ku końcowi :) Czy rodzeństwo się w końcu pogodzi? Zobaczymy :)