piątek, 6 listopada 2015

Rozdział 13

Poniedziałek. Wczoraj przez cały czas spałam. Wiem, że Agata wróciła wieczorem, ale do mnie nie zaglądnęła, pewnie nadal jest zła. Rozumiem ją. Ja też nie zeszłam na dół, po prostu bałam się. Wiem tchórz ze mnie. Dziś szkoła. Wymyłam się po cichu z domu. Nie chciałam spotkać nikogo. Po powrocie pogadam z Agatą. Anki dziś w szkole nie było. Gadałam dziś z wychowawczynią. poinformowała mnie, że Anka i jej paczka to nie jest dobre towarzystwo, że wie, że się zakumulowałyśmy, ale lepiej będzie jak zerwę to przyjaźń, bo nic z tego dobrego nie wyniknie. Nie wiem co mam o tym sądzić. Fakt to przez pomysły mojej koleżanki wpadłam w kłopoty, choć w sumie mam swój rozum. Musze nad tym pomyśleć. Idąc ze szkoły do domu, zauważyłam na parkingu samochód Marco, wszystko się we mnie zagotowało. Weszłam do domu. W salonie siedział Kuba z Marco. No kurde ten wczoraj go wydał a on sobie z nim siedzi jak gdyby nigdy nic? Zrozum tu facetów.
- Cześć Kuba - specjalnie wymówiłam jego imię, chciałam zrobić na złość Reusowi.
- O cześć - widać było, że jest trochę zdziwiony.
- Nie ma Agaty?
- Wyszła, ale za godzinkę powinna wrócić, a co?
- Nie nic muszę z nią pogadać. nadal jest zła? - zapytałam mojego brata. Musiałam wiedzieć jak przygotować się do tej rozmowy.
- Już trochę ochłonęła. Jest lepiej niż wczoraj - uśmiechnął się.
- Okej to ja spadam do siebie - oznajmiłam i poszłam do pokoju. Kiedy byłam już u siebie usłyszałam pukanie do drzwi
- Proszę - odpowiedziałam, a do mojego pokoju wszedł Marco - Co chcesz? - zapytałam niezbyt uprzejmie.
- Pogadać.
- Wybacz, ale chyba nie mamy o czym.
- No chyba mamy - zrobił groźną minę - obiecałaś mi coś.
- I co za karę, że nie dotrzymałam obietnicy musiałeś polecieć poskarżyć się Agacie? Zachowałeś się jak kretyn. Wydałeś mnie i Kubę. Przez ciebie Agata się do mnie nie odzywa.
- O nie nie. Nie prze zemnie tylko. Sama jesteś sobie winna. Kuba nie ma mi tego za złe. Uratowałem cię, a ty jesteś zła? Zachowujesz się jak dziecko.
- A co może mam ci dziękować? Wcale cię nie prosiłam o ratowanie. Pieprzony rycerz na białym koniu się znalazł - podniosłam głos a ten kretyn zaczął się śmiać - i z czego się cieszysz palancie?
- Bo przegrałaś zakład. Pamiętasz? - o cholera, zapomniałam o tym idiotycznym zakładzie.
- Ooo zapomnij! Nie mam ochoty nigdzie z tobą wychodzić. Jakbyś nie zauważył jestem na ciebie zła.
- Ewelina błagam przestać udawać - zrobił się nagle poważny.
- Przestać udawać? O co ci chodzi? - zapytałam, bo nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
- Przestań udawać, że cię nie obchodzę. Widzę, że ci się podobam, ale ty starasz się nie dopuszczać tej myśli do siebie. Walczysz sama ze sobą.
- Jesteś zbyt pewny siebie. Wmówiłeś sobie coś chłopaczku. To nie ta bajka. A teraz proszę cię wyjdź.
- Zastanów się nad tym - powiedział i wyszedł. Kurde! Debil, kretyn. I jeszcze ma rację. Podoba mi się. Tak walczę sama ze sobą. Nie dopuszczam do siebie tej myśli. Ale czemu? Przecież ostatnio było z nim fajnie. Gadaliśmy, śmialiśmy się. Wyszłam z pokoju. Reus był już przy swoim aucie. Szybko wyszłam na dwór.
- I co zmieniłaś zdanie? - zapytał z uśmiechem
- Niekoniecznie. Ale przegrałam zakład. Mam swój honor. Założyłam się i przegrałam, teraz muszę odcierpieć.
- Odcierpieć tak? - zaśmiał się, a moje serce zaczęło bić szybciej. - Dobra. Jutro zabieram cię na odbębnienie twojej kary - powiedział z chytrym uśmiechem, wsiadł do auta i odjechał. Czy on musi być taki przystojny. Kiedy weszłam do domu, zobaczyłam, że Agata wróciła więc poszłam do niej.
- Agata? - zaczęłam niepewnie.
- Tak? - odpowiedziała, bez złości ot tak po prostu normalnie.
- Przepraszam. naprawdę przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Zachowałam się. sama nie wiem jak. To było głupie. Oszukałam cię. Już nie będę tak robić tylko proszę nie bądź na mnie zła - powiedziałam szybko.
- Ewelina, masz rację to było głupie i cieszę się że to rozumiesz. Byłam wściekła. Myślałam że was zabiję. Ale przemyślałam wszystko. Nie jestem już zła, ale nie rób tak więcej okej? - uśmiechnęła się
- Agata obiecuję - powiedziałam i przytuliłam ją. Sama nie wiem kiedy ale łzy popłynęły mi po policzku. Poczułam ulgę.
- Ej nie płacz. Nie rób tak więcej. I jeszcze mam do ciebie sprawę.
- Słucham  - powiedziała ocierając policzki.
- Chodzi mi o twoją koleżankę. Rozumiem, że ją lubisz, że pierwsza się do ciebie odezwała i że jest polką, ale dowiedziałam się o niej paru ciekawych rzeczy. Nie chcę żebyś się zadawała z nią i jej paczką. Nic chcę, żebyś pomyślała, że chcę dobierać ci znajomych.
- Rozumiem. w sumie nie jesteś pierwszą osobą która mi to mówi. Masz chyba rację. Ona nie jest taką osobą na jaką wygląda. Pozory mylą.
- Tak będzie lepiej - uśmiechnęła się.
- Wiem - odpowiedziałam. - mam jeszcze jedną prośbę. Nie chcę chodzić z nią do klasy. Mogłabym się przepisać?
- Jasne. A jeśli będziesz chciała możesz zmienić szkolę. Jest tu jeszcze kilka innych fajnych.
- Chyba tak zrobię. Agata jeszcze raz przepraszam.
- Okej, zapomnijmy o tym.
- Dobra, pójdę zobaczyć na oferty innych szkół - odpowiedziałam i poszłam do pokoju. Zrobiłam tak jak powiedziała. Zaczęłam przeglądać oferty szkół w Dortmundzie. Spodobała mi się jedna, która była niedaleko nas. Podczas kolacji powiedziałam o niej Agacie. Jej tez przypadła do gustu. Jutro pójdziemy do niej razem popytać co i jak. Pomogłam sprzątać po kolacji. Poszłam z Oliwką do pokoju, żeby jej poczytać na dobranoc, bo mnie o to prosiła.
- Ciociu, a czemu nie rozmawiasz z tatusiem? - zapytała kiedy leżała w łóżeczku. Zatkało mnie nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Przecież z nim rozmawiam - jeśli "cześć" "dobra" "okej" można nazwać rozmowa.
- Wy nie rozmawiacie, tylko się kłócicie. Nie lubisz taty? To twój brat prawda?
- Tak.
- Czasem tez jestem zła na Lenkę, ale kocham ją. Ona jest jeszcze malutka. Ale kiedy będzie duża nadal będę ją kochać i nie będę chciała żebyśmy się kłóciły.
- To dobrze kochanie. Po prostu z tatusiem mamy swoje problemy. A teraz śpij - pocałowałam ją w czoło i wyszłam. Zaskoczyła mnie. Taka mała, a taka inteligentna. No, ale miała rację. Może faktycznie czas zakończyć tą dziecinadę i poważnie porozmawiać z Kubą. Jutro najprawdopodobniej zmienię szkołę, pójdę na randkę z Marco to czemu nie miałabym się pogodzić z bratem? Tak myślę, że to dobry moment.
Z ułożonym planem na jutrzejszy dzień położyłam się spać.
Zobaczyłam ich. Zobaczyłam uśmiechniętych szczęśliwych, a za chwilę ich zmasakrowane ciała. Leżeli tam, a ja nie mogłam nic zrobić. Zaczęłam płakać i wrzeszczeć. Wujek i ciocia leżeli martwi. Ten widok był okropny. Zostałam sama. Nadal krzyczałam.
- Ewelina, Ewelina obudź się - usłyszałam gdzieś w oddali. Otworzyłam oczy. Byłam w swoim pokoju. Obok mnie siedział Kuba, miał przerażoną minę - co się stało? - zapytał z troską.
- Zły sen - powiedziałam roztrzęsiona - przepraszam, że cię obudziłam - wydukałam.
- Nie obudziłaś. Byłem u dziewczynek i cię usłyszałem. Już dobrze, to tylko koszmar. To ja pójde już.
- Nie! Kuba proszę cię zostań - powiedziałam błagalnie i ku zaskoczeniu nas obojga przytuliłam go.
- Dobrze zostanę. Opowiesz mi co ci się śniło?
- Oni. Leżeli martwi. Widziałam ich ciała. To było straszne - powiedziałam nadal w niego wtulona.
- Ciii jesteś bezpieczna - głaskał mnie po głowie.
- Kuba?
- Tak?
- Chcę z tobą porozmawiać. Jestem na to gotowa - powiedziałam pewnym głosem.
- Teraz? To chyba nie najlepsza pora.
- Próbujesz ze mną porozmawiać odkąd przyjechałam. Teraz masz szanse, skorzystaj z niej. Opowiedz mi wszystko - poprosiłam
- Dobra. opowiem ci. Ale proszę nie przerywaj mi. najpierw wysłuchaj, później możesz zadawać pytania, zgoda?
- Zgoda.


I mamy 13! No to zbliżamy się ku końcowi :) Czy rodzeństwo się w końcu pogodzi? Zobaczymy :)





3 komentarze:

  1. Jejku! Jak można zakończyć w takim momencie? Czekam na nexta, buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że się pogodzą ciekawa jestem jak potoczy się randka z Marco. Czekam na kolejny pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Super kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń

Komentując motywujesz :)