Jestem Ewelina
Błaszczykowska - znajome nazwisko prawda? Kiedy inni się mnie pytają czy jestem
spokrewniona z tym piłkarzem odpowiadam zwykle że nie że to tylko zbieg okoliczności,
ale tak nie jest. Ten piłkarz to mój brat - tak jestem siostrą Jakuba
Błaszczykowskiego. Dlaczego wszystkim mówię że go nie znam? Bo tak naprawdę go
nie znam. Ostatni raz mojego brata widziałam kiedy wyjeżdżał do Dortmundu. Na
początku dzwonił codziennie później coraz rzadziej i w końcu w ogóle przestał
dzwonić. Czemu? Tego nie wie nikt. Próbowałam się z nim skontaktować ale chyba
zmienił numer. Nie rozumiem go. Tyle razem przeszliśmy. On to widział, ten drań
na jego oczach zabij naszą matkę. Mnie wtedy nie było, byłam u ciotki u tej
samej która zaopiekowała się nami po tym jak zamknęli ojca. Nie utrzymuję z nim kontaktu bo po co? Nie chcę go nigdy więcej widzieć, dla mnie on nie żyje.
Niewiele pamiętam z tamtego okresu, ponieważ byłam mała. Kuba i tak przeżył to
dość dobrze. Z zbiegiem czasu zaczął się uśmiechać, zaczął bardziej ufać ludziom.
To dzięki wujkowi zaczął grać w piłkę. Zauważył że ma talent i zaczął zabierać
go na treningi. Przywoził, odwoził. Pamiętam jak nie raz Kubie nie chciało się
iść ale wujek zawsze powtarzał że jeśli chce coś osiągnąć musi o to walczyć. Z
biegiem czasu mój brat coraz chętniej chodził na treningi, piłka stawała się
jego miłością już nie potrzebował tego by wujek go namawiał. Kiedy dostał
propozycje gry w Wiśle wszyscy byliśmy z niego dumni. Przeprowadziliśmy się z
naszej rodzinnej miejscowości do Krakowa, by być z nim i go wspierać. Chodziłam
na jego mecze, wspierałam kiedy mu nie szło, pękałam z dumy kiedy widziałam jak
wychodzi na boisko, jak strzela gole. Pamiętam jego pierwszy mecz w
Reprezentacji. Tak strasznie się przed nim denerwował. Kiedy dowiedziałam się
że dostał propozycję gry w Niemczech oczywiście że się ucieszyłam ale z drugiej
strony to był dla mnie ogromny cios. Traktowałam ciocie i wujka jak rodziców, ale
wyjazd Kuby to był dla mnie szok. Obiecywał że będzie przyjeżdżał tak często
jak to będzie możliwe że nigdy o mnie nie zapomni na początku faktycznie tak
było, ale później najwyraźniej zapomniał. Przeprowadziliśmy się do
Rzeszowa,ponieważ wujek dostał tam dobrą pracę. Nie byliśmy bajecznie bogaci,
ale też nigdy nie głodowaliśmy. Na początku łudziłam się że może jednak Kuba
zadzwoni że przyjedzie to właśnie dlatego postanowiłam się uczyć niemieckiego,
ponieważ miałam nadzieję że po mnie wróci - nie stało się tak. Tworzyliśmy
zgraną rodzinę razem z wujkiem i ciocią, ale brakowało mi go. Nie mówiłam
nikomu że to mój brat. Pewnego dnia przypadkiem znalazłam się na meczu Resovii
Rzeszów i od tego dnia pokochałam ten klub i siatkówkę. Zapisałam się do
pobliskiego klubu. Wujek nie wspierał mnie tak jak Kuby, może się bał że
postąpię podobnie jak on? Ja nie jestem
taka doceniam to co dla mnie zrobili, nigdy bym ich nie zostawiła. teraz uczę
się w liceum sportowym i gram w Developres SkyRes Rzeszów. Trener mówi że mam
potencjał. Idzie ma dość dobrze, może niedługo awansujemy do Orlen Ligi i
spełni się moje marzenie o grze w reprezentacji..
Przeczytałam stary
wpis w pamiętniku, który jako nastolatka prowadziłam i wszystko w nim
zapisywałam. Nigdy nie byłam wylewna, ale pamiętnik to coś innego. Od tamtego
wpisu minęło już trochę czasu i moje życie całkiem się zmieniło.Czy jestem dziś
szczęśliwa? Śmiało mogę powiedzieć że tak... Ale po kolei
Jestem Ewelina
Błaszczykowska a to moja historia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując motywujesz :)