niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 9

Poniedziałek, najgorszy dzień w dziejach ludzkości. Chyba nikt go nie lubi. Nie należę do wyjątku. Dziś mój wielki dzień w szkole. Jak się cieszę. Wstałam i udałam się do łazienki. Nie lubię chodzić do szkoły a tu na dodatek będą uczyć po niemiecku! Szczyt wszystkiego. Umyłam się, uczesałam, umyłam zęby. Zapomniałam zabrać ubrań z pokoju, więc ubrana tylko w za duży podkoszulek poszłam do pokoju.
- Aaa! - Krzyknęłam bo ktoś był w moim pokoju.
- No cześć - powiedział Marco i zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Co ty tu do cholery robisz?! - wydzierałam się.
- Leżę sobie na twoim łóżku, a co nie widać? - zapytał głupkowato.
- Jesteś bezczelny wiesz! Włazisz bez pukania do mojego pokoju...
- Ej, pukałem ale nikt nie odpowiadał więc wszedłem - przerwał mi.
- Jeśli ktoś nie odpowiada to znaczy że nie chcę żeby ktoś wchodził.
- A jeśli by ci się coś stało, wolałem się upewnić.
- Wynoś się stąd! - Krzyczałam.
- Masz wygodne łóżko - powiedział tak jakby nie słyszał moich wcześniejszych słów. Zignorowałam go. Wzięłam spodnie i bluzę i poszłam do łazienki. Nie znoszę go. Ubrałam się i trochę uspokoiłam. Kiedy wróciłam do pokoju on nadal tu był.
- Jak wszedłeś do domu? - Zapytałam już spokojniej.
- Agata mnie wpuściła.
- I co pozwoliła ci iść do mnie?
- Mam cię odwieść do szkoły - powiedział z bananem na twarzy.
- Co?? Nie ma mowy! Nigdy w życiu. Agata mnie odwiezie - jeszcze tego brakowało.
- Agaty nie ma. Gdzieś pojechała i mnie poprosiła - szczerzył się dalej.
- Taa jasne uważaj bo ci uwierzę - powiedziałam mrużąc oczy.
- Idź na dół to się przekonasz - wstał i otworzył mi drzwi.
- Wolę już iść na nogach - powiedziałam.
- Zgubisz się. Chcesz skończyć tak jak ostatnio? - Naśmiewał się ze mnie.
- Wiesz co gdybym wtedy wiedziała że ty to ty nigdy powtarzam nigdy bym cię nie poprosiła o pomoc - powadziłam ostro.
- Ojej ależ ty nerwowa jesteś - powiedział nadal rozbawiony. - A poza tym wiesz jaką sensację wzbudzisz kiedy sam Marco Reus podwiezie cie do szkoły?
- Nie che sensacji nie zależy mi na tym - odpowiedziałam i wyszła z pokoju. I bez niego będę sensacją. Siostra Jakuba Błaszczykowskiego.
Siedziałam w kuchni a ten namolny gamoń zaraz za mną przyszedł.
- Jedziemy? - niecierpliwił się.
- Mówiłam że idę na nogach.
- A ja mówiłem, że się zgubisz. Dziewczyno ostatnio odeszłaś od domu z 200 metrów i już zbłądziłaś - wymądrzał się.
- Spadaj!
- Wiesz że każda dziewczyna była by zachwycona gdybym chciał ją podwieś?
- Skromny jesteś wiesz? Tylko ja nie jestem każda - powiedziałam i wstałam. - To co jedziemy?
- Jedziemy.
Przez całą drogę nie odzywałam się do niego. Wkurzył mnie na maksa, a wtedy w parku wydawał się taki fajny. Moja teoria na temat piłkarzy się potwierdziła.
- Jesteśmy - poinformował mnie.
- Super dzięki - odpowiedziałam sucho.
- Może jakieś buzi w ramach podziękowania? - poruszał znacząco brwiami.
- Zapomnij. Aha i nie próbuj nawet wychodzić teraz z auta. Wysiądę grzecznie, a ty grzecznie odjedziesz okay?
- Dobra - powiedział.
Na szczęście zrobił tak jak mu powiedziałam. Teraz czas zmierzyć się z szkołą. Weszłam i poszłam do pokoju nauczycielskiego. Otworzyła mi młoda nauczycielka. przedstawiłam się jej i wytłumaczyłam o co chodzi. Trafiłam akurat na moją wychowawczynię. Miałam mieć teraz z nią lekcję, więc kiedy zadzwonił dzwonek poszłam z nią do klasy.
- Oto wasza nowa koleżanka - powiedziała do uczniów kiedy weszłyśmy - poznajcie Ewelinę Bl.. Bla... Blaz..  - wysilała się by wypowiedzieć moje nazwisko.
- Ewelina Błaszczykowska - przedstawiłam się.
- Właśnie. Ewelina Blazykowska - powtórzyła nieudolnie za mną. - Proszę usiądź na wolnym miejscu.
Poszłam na koniec klasy i usiadła w pustej ławce. Była to tak jakby lekcja wychowawcza więc nic się nie działo. Kiedy zadzwonił dzwonek wyszliśmy. Stanęłam na korytarzu pod klasą i podeszła do mnie jakaś dziewczyna.
- Fajnie, że będziesz chodzić ze mną do klasy - powiedziała po polsku - nie będę jedyną Polką. - Uśmiechnęła się i podała mi dłoń. - Anna.
- Ewelina - uścisnęłam jej dłoń. - Długo już tu mieszkasz?
- Od trzech lat.
- Jest tu więcej Polaków? zapytałam.
- Jest kilku ale w innych klasach. Muszę ci powiedzieć, że zanim się tu zjawiłaś już było o tobie głośno. Wiesz siostra znanego piłkarza.
- Zdaje sobie z tego sprawę - wymusiłam uśmiech.
Kiedy tak stałyśmy i rozmawiałyśmy podszedł do nas jakiś chłopak z kolegami.
- No proszę proszę, oto sama siostra Kuby Blazykowskiego - wypowiedziała nieudolnie moje nazwisko - Jestem David.
- Ewelina - powiedziałam.
- Musze ci powiedzieć że nie jesteś podobna do braciszka, jesteś dużo ładniejsza. Może byśmy gdzieś wyskoczyli - wyszczerzył się. To ten typ co myśli że może mieć każdą.
- Wiesz co najpierw naucz się wypowiadać poprawnie moje nazwisko to może coś pomyślimy - powiedziałam i razem z Anką odeszłyśmy.
- Ładnie go spławiłaś - powiedziała śmiejąc się.
- Nie lubię takich typów. Myśli że może mieć każdą, że jest najlepszy i tak dalej - powiedziałam i przed oczami staną mi Marco. Obaj byli tacy sami. Pozostałe lekcje były spoko. Siedziałam z Anką. Poznała mnie z pozostałymi Polakami: Marcinem. Lukasem, Martą, Pauliną. Z tego co wiem jest jeszcze kilku w naszej szkolę, ale nie spotkałyśmy się z nimi. Kiedy wychodziłam ze szkoły zobaczyłam auto Marco i jego stojącego w tłumie fanek. Szłam szybko liczą, że mnie nie zauważy.
- Ewelina! - Krzyknął i mi pomachał.
- Cholera - powiedziałam do siebie.
- Chciałaś mi uciec? - zapytał kiedy już opędził się od fanek i byliśmy już w samochodzie.
- Tak. Po co robiłeś ten cyrk? Nie rozumiesz, że i tak jest mi ciężko? Wszyscy patrzą na mnie przez pryzmat mojego brata a jeszcze ty się wpieprzasz! - powiedziała bardzo zła.
- Przepraszam - powiedział skruszony i zdziwiony moim wybuchem - nie wiedziałem.
- Oo doskonale wiedziałeś. Nie życzę sobie więcej takiego czegoś! Najlepiej nie odwoź mnie ani nie odbieraj. najlepiej w ogóle się do mnie nie odzywaj!
Resztę drogi milczeliśmy. Kiedy byliśmy przy domu wyszłam szybko z auta i trzasnęłam drzwiami. Minęłam Agatę i wparowałam do pokoju.
- Ej, co jest ? - weszła za mną Agata - jak w szkole?
- Nic nie jest. W szkole da się wytrzymać. Chodzę do klasy z Polką. Jest kilka Polaków w naszej szkole.
- To dobrze. A czemu Marco nie przyszedł do domu?
- Nie wiem i nie chce wiedzieć. Mam go gdzieś. Nie chce żeby po mnie przyjeżdżał
- Zrobił ci coś? - zapytała z troską.
- Nic poza tym że mnie irytuje - odpowiedziałam.
- Marco to fajny chłopak tylko czasem lubi się popisywać. Jest przyjacielem Kuby.
- Wiem, ale moim nie będzie.
- Okay. Chodź na obiad - poszłam na dół do kuchni gdzie były już dziewczynki. Przyłączył się do nas Kuba
- Jak tam w szkole? - zapytał niepewnie.
- W porządku - odpowiedziałam zdawkowo.
- Ewelina mówiła, że ma w kasie Polkę i jeszcze kilku innych naszych w szkole - poinformowała go Agata.
- To dobrze.
Pozmywałam po obiedzie i poszłam na górę. Spakowałam się na jutro. Obyłam również rozmowę z Natalią przez telefon i opowiedziałam jej o wydarzeniach z soboty i z dzisiejszego dnia. Nie rozumiała jak Marco Reus może mnie irytować. Dużo rzeczy nie może zrozumieć. Zmęczona poszłam spać.


Jest 9 :D Kto oglądał wczoraj mecz? Polska 4 Gruzja 0. I serio trener myślał, że Peszko lub ktoś inny jest lepszy od Kuby?

5 komentarzy:

  1. Przepraszam,że dopiero teraz.;(Dlaczego ona jest taka dla Marco;'(.Proszę niech da mu szansę się bliżej poznać.Rozdział cudeńko.Mam nadzieję,że relacje z Kubą poprawią się też.;)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero co wpadłam na tego bloga i muszę stwierdzić że jest super :* Nie rozumiem czemu Ewelina traktuje tak Marco :/ Ale zapewne dowiem się tego w kolejnych rozdziałach. Przy okazji zapraszam do siebie
    http://droga-do-milowci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadrobiłam bloga, niech ona da szanse Marco :(
    Zapraszam do mnie :3

    OdpowiedzUsuń

Komentując motywujesz :)