Słyszę ciche pukanie
do drzwi. Nie chcę iść ich otwierać, ale muszę. Idę powoli, otwieram drzwi i
widzę go jak stoi na progu. Łzy napływają mi do oczu, ale nie będę płakać. Tyle
lat go nie widziałam. Zmienił się ale ja bym go wszędzie poznała. Mój brat, jak
to obco brzmi.
- Cześć - mówi
niepewnie.
- Cześć - odpowiadam,
ale tylko z grzeczności.
- Miło cie widzieć.
Wyrosłaś, zmieniłaś się - zaczyna, podchodzi do mnie żeby mnie przytulić.
- Daruj sobie -
odpowiadam chłodno i odsuwam się od niego. - Proszę nie myśl sobie, że teraz
kiedy łaskawie mnie weźmiesz do swojego domu i do końca zniszczysz mi życie będzie
między nami ok, bo nie będzie. Przeczekam u ciebie rok do moich osiemnastych
urodzin i się wyprowadzam. Zniknę z twojego życia, a ty znowu o mnie zapomnisz.
Tyle lat czekałam. Po twoim wyjeździe tylko twoje telefony trzymały mnie przy
życiu. Tęskniłam, a ty tak z dnia na dzień przestałeś się odzywać.
- Ewelina to nie tak
- próbuje się tłumaczyć, ale ja się nie daję.
- A jak? Olałeś mnie.
Tęskniłam. Cholernie tęskniłam. Wiesz ile razy przez ciebie płakałam? Nie, nie
wiesz bo cię to gówno obchodziło. Każdy dzień zaczynałam myśląc o tobie, co
robisz czy może myślisz o mnie. Wiem byłam naiwna. - czuję że łzy spływają mi
po policzku. - Człowieku, ludzie którzy cię wychowali, którzy dali ci dach nad głową,
którzy dbali o twój talent zginęli w wypadku a ty nawet łaskawie nie pojawiłeś
się na pogrzebie. Myślisz że nie wiem że wcale nie chciałeś mnie? Co gazet zaczęły
ci tyłek obrabiać i się przestraszyłeś? Wolałabym już trafić do domu dziecka,
przynajmniej zostałabym tu z przyjaciółmi i drużyną ludźmi którzy naprawdę mnie
kochają - wiem że to co powiedziałam go zraniło, ale o to mi chodziło, sprawiło
mi to przyjemność. Ja cierpiałam przez ostanie lata niech i on to poczuje jak
to jest.
- Ty nic nie
rozumiesz - odpowiada sucho.
- I nie chcę
zrozumieć. Zabierz mnie już do tego pieprzonego Dortmundu, do twojego idealnego
życia - nadal płaczę biorę swoje walizki i idę do samochodu, Kuba chce mi pomóc
ale go odpycham. Dam sobie rade sama.
- Nie wiesz o
wszystkim - mówi kiedy jesteśmy w samochodzie i rusza.
Nie wiem wszystkiego?
Co on sobie myśli? Jedziemy w milczeniu. Dobrze że się nie odzywa. Nie chcę go
słuchać. Zresztą chyba jasno dałam mu to do zrozumienia. Mijamy ulice Rzeszowa,
tak dobrze mi znane. Wrócę tu. Podróż
mija dość spokojnie. Siedzę w samochodzie patrząc w szybę.
- Jesteś głodna? - Z zamyślenia
wyrywa mnie głos Kuby - jeśli chcesz coś zjeść możemy się gdzieś zatrzymać..
- Nie dziękuję. -
Odpowiadam nie patrząc na niego.
Tyle czekałam żeby go
zobaczyć. Muszę przyznać trochę inaczej wyobrażałam sobie nasze spotkanie. W
innych okolicznościach. Chciałabym go zapytać dlaczego? Tylko tyle chcę
wiedzieć, ale nie. Chyba nie mam odwagi, albo po prostu nie chcę tego słuchać,
jego durnych tłumaczeń. Może go o to zapytam, ale nie tu nie teraz. Kiedy tak jedziemy
zaczynam być senna. Usinam szybko. Kiedy się budzę jesteśmy już za granicą.
Długo spałam, ostatnio nie mogłam spać a tu proszę. Patrzę na Kubę, skupia się
na drodze. Widać po nim że o czymś myśli. Może o tym jak to teraz będzie?
Będzie dziwnie, tyle wiem. Nie znam jego żony, ani córek. Będę tam intruzem
burzącym ich spokój rodzinny. Już mi jest głupio. Do Dortmundu jeszcze daleka
droga. Nie lubię takiej niezręcznej ciszy, choć wolę ją niż z nim rozmawiać. I
tak nie było by o czym. Nowe miasto, „nowa rodzina”, nowa szkoła. Muszę być twarda,
przecież to tylko rok. Nagle chce mi się płakać. Przypominam sobie te wszystkie
chwile z ciocią i wujkiem, później to jak dowiedziałam się o wypadku na końcu
pogrzeb. Zamykam oczy żeby powstrzymać łzy. Czy kiedyś będę szczęśliwa? Może
zmiana miejsca to nie najgorszy pomysł. Odetnę się od przeszłości.
Droga mija szybko.
Kuba prowadzi pewnie. Po kilkunastu godzinach jesteśmy na miejscu. Już czuję
się nieswojo. Kuba ma bardzo wielki dom. Trochę mnie to przytłacza. Kiedy
wchodzimy do środka z uśmiechem wita nas jakaś kobieta – pewnie żona Kuby.
- Witaj Ewelina,
jestem Agata – podaje mi dłoń. Cały czas się uśmiecha, wygląda na sympatyczną
osobę.
- Cześć – odpowiadam
również z uśmiechem. – Ładny dom – stwierdzam.
- Dziękujemy. Może
coś zjesz? Droga na pewno była męcząca – mówi z troską w głosie. Postaram się
być dla niej miła, całkiem różni się od mojego brata. Kiedy spoglądam na niego
widzę, że jest zaskoczony tym że jednak potrafię być miła.
- Nie dziękuję, ostatnio
jakoś nie mam apetytu – mówię i staram się uśmiechać, ale wychodzi mi grymas.
- Rozumiem – kiwa
głową. Nagle słyszę jakieś głosy – o to pewnie nasze dziewczynki – mówi Agata i
idzie po nie. Chwilę później mniejsza niesie na rękach a obok nich idzie
starsza. Są śliczne. Urodę odziedziczyły pewnie po Agacie.
- Cześć – mówi niepewnie
starsza dziewczynka – jestem Oliwka.
- Cześć, ja jestem
Ewelina – uśmiecham się i podaję jej dłoń, a mała mnie przytula. Jestem
zaskoczona, ale odwzajemniam uścisk. Kiedy tu jechałam miałam zamiar być dla
wszystkich wredna, ale widząc te dziewczynki zmieniam zdanie. Przecież to nie
ich wina, że ich ojciec się ze mną nie kontaktował. Postaram się być najlepszą
ciocią
- A to nasza mała
Lenka – mówi Agata podając mi dziewczynkę.
- Cześć słoneczko –
promienieje. Boję się trochę, że zacznie płakać, ale ta przygląda mi się i
uśmiecha – Jeju jakie kochane.
- Może pokażę ci twój
pokój – mówi Agata.
- Dobrze, szczerze
mówiąc mam ochotę trochę się przespać.
- No to chodźmy –
mówi i prowadzi mnie do góry po schodach. – To tutaj – otwiera przede mną drzwi
– mam nadzieję że ci się spodoba, ale jakby coś to mów, możemy go zmienić – Pokój
jest duży. Po prostu śliczny. Ściany pomalowane są na jasny fiolet, a sufit
jest biały. Naprzeciw drzwi obok ściany stoi duże łoże, niedaleko niego
toaletka, zaraz przy drzwiach po lewej stronie ogromna szafa. Koło łoża mam
szafkę nocną. Wszystkie meble są białe, a dodatki takie jak zasłony czy narzuta na łoże w kolorze ścian. Nie no mam nawet balkon. W rogu po
prawej stronie drzwi stoi biurko, a na nim laptop.
- Jest piękny,
dziękuję wam – uśmiecham się i nie zastanawiają się co robię przytulam Agatę.. Widać
że jest tym zaskoczona.
- Miałam zamiar kupić
ci trochę ubrań, ale nie znałam twojego rozmiaru. Może jutro pójdziemy na
zakupy?
- Może – odpowiadam.
- Dobrze to mi ci już
nie przeszkadzamy. Jeśli będziesz czegoś potrzebować to mów.
- Dobrze dziękuję.
- Miłego snu – mówi Oliwka.
- Dziękuję aniołku.
Kiedy wychodzą
jeszcze raz rozglądam się po pokoju. Dopiero teraz zauważyłam drzwi, które
zasłaniała szafa. Mam własną łazienkę z wanną i prysznicem. Nie no jest super.
Wielki pokój, ogromna garderoba, własna łazienka i balkon. Będę tu żyć jak
księżniczka. Ale jeśli Kuba myśli, że tym mnie przekupi to się myli. Czuję że z
Agatą się dogadam, ale z nim w życiu. Dla dziewczyn będę miła – dla niego
wredna. To go zaboli – i dobrze. Z walizki biorę T-shirt i spodenki i idę pod
prysznic. Jest tu już nawet żel po prysznic, szampon, odżywka ręcznik. O
wszystkim pomyśleli. Biorę szubki prysznic, przebieram się i idę do łóżka. Jest
takie wygodne. Praktycznie od razu zasypiam.
No i mamy 5 :) Postanowiłam że będę dodawać dwa posty w tygodniu.
Wyraźcie swoją opinię ta temat rozdziału w komentarzu to niesamowicie motywuje :)
Cudo*_*Podoba mi się to jak piszesz;).Super jak dziewczyna dogaduje się z Agatą i tymi małymi aniolkami mam nadzije,ze tak zostanie.A co do Kuby to rozumiem,ze Ewelina trzyma do niego dystans i traktuje z góry.Mam taką cichą nadzieje,ze w końcu się dogadają i ona mu wybaczy.Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTo się ciesze że będziesz dodawała tak często ;) piękne i czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńTakkkk dwa razy w tyg mi pasuje. Rozdzial genialny dobrze,ze chociaz dla dziewczyn bedzie mila. A Kuba moze zrozumie swoj blad. Pozdrawiam i czekam na next.
OdpowiedzUsuń