niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 5

Słyszę ciche pukanie do drzwi. Nie chcę iść ich otwierać, ale muszę. Idę powoli, otwieram drzwi i widzę go jak stoi na progu. Łzy napływają mi do oczu, ale nie będę płakać. Tyle lat go nie widziałam. Zmienił się ale ja bym go wszędzie poznała. Mój brat, jak to obco brzmi.
- Cześć - mówi niepewnie.
- Cześć - odpowiadam, ale tylko z grzeczności.
- Miło cie widzieć. Wyrosłaś, zmieniłaś się - zaczyna, podchodzi do mnie żeby mnie przytulić.
- Daruj sobie - odpowiadam chłodno i odsuwam się od niego. - Proszę nie myśl sobie, że teraz kiedy łaskawie mnie weźmiesz do swojego domu i do końca zniszczysz mi życie będzie między nami ok, bo nie będzie. Przeczekam u ciebie rok do moich osiemnastych urodzin i się wyprowadzam. Zniknę z twojego życia, a ty znowu o mnie zapomnisz. Tyle lat czekałam. Po twoim wyjeździe tylko twoje telefony trzymały mnie przy życiu. Tęskniłam, a ty tak z dnia na dzień przestałeś się odzywać.
- Ewelina to nie tak - próbuje się tłumaczyć, ale ja się nie daję.
- A jak? Olałeś mnie. Tęskniłam. Cholernie tęskniłam. Wiesz ile razy przez ciebie płakałam? Nie, nie wiesz bo cię to gówno obchodziło. Każdy dzień zaczynałam myśląc o tobie, co robisz czy może myślisz o mnie. Wiem byłam naiwna. - czuję że łzy spływają mi po policzku. - Człowieku, ludzie którzy cię wychowali, którzy dali ci dach nad głową, którzy dbali o twój talent zginęli w wypadku a ty nawet łaskawie nie pojawiłeś się na pogrzebie. Myślisz że nie wiem że wcale nie chciałeś mnie? Co gazet zaczęły ci tyłek obrabiać i się przestraszyłeś? Wolałabym już trafić do domu dziecka, przynajmniej zostałabym tu z przyjaciółmi i drużyną ludźmi którzy naprawdę mnie kochają - wiem że to co powiedziałam go zraniło, ale o to mi chodziło, sprawiło mi to przyjemność. Ja cierpiałam przez ostanie lata niech i on to poczuje jak to jest.
- Ty nic nie rozumiesz - odpowiada sucho.
- I nie chcę zrozumieć. Zabierz mnie już do tego pieprzonego Dortmundu, do twojego idealnego życia - nadal płaczę biorę swoje walizki i idę do samochodu, Kuba chce mi pomóc ale go odpycham. Dam sobie rade sama.
- Nie wiesz o wszystkim - mówi kiedy jesteśmy w samochodzie i rusza.
Nie wiem wszystkiego? Co on sobie myśli? Jedziemy w milczeniu. Dobrze że się nie odzywa. Nie chcę go słuchać. Zresztą chyba jasno dałam mu to do zrozumienia. Mijamy ulice Rzeszowa, tak dobrze mi znane. Wrócę tu.  Podróż mija dość spokojnie. Siedzę w samochodzie patrząc w szybę.
- Jesteś głodna? - Z zamyślenia wyrywa mnie głos Kuby - jeśli chcesz coś zjeść możemy się gdzieś zatrzymać..
- Nie dziękuję. - Odpowiadam nie patrząc na niego.
Tyle czekałam żeby go zobaczyć. Muszę przyznać trochę inaczej wyobrażałam sobie nasze spotkanie. W innych okolicznościach. Chciałabym go zapytać dlaczego? Tylko tyle chcę wiedzieć, ale nie. Chyba nie mam odwagi, albo po prostu nie chcę tego słuchać, jego durnych tłumaczeń. Może go o to zapytam, ale nie tu nie teraz. Kiedy tak jedziemy zaczynam być senna. Usinam szybko. Kiedy się budzę jesteśmy już za granicą. Długo spałam, ostatnio nie mogłam spać a tu proszę. Patrzę na Kubę, skupia się na drodze. Widać po nim że o czymś myśli. Może o tym jak to teraz będzie? Będzie dziwnie, tyle wiem. Nie znam jego żony, ani córek. Będę tam intruzem burzącym ich spokój rodzinny. Już mi jest głupio. Do Dortmundu jeszcze daleka droga. Nie lubię takiej niezręcznej ciszy, choć wolę ją niż z nim rozmawiać. I tak nie było by o czym. Nowe miasto, „nowa rodzina”, nowa szkoła. Muszę być twarda, przecież to tylko rok. Nagle chce mi się płakać. Przypominam sobie te wszystkie chwile z ciocią i wujkiem, później to jak dowiedziałam się o wypadku na końcu pogrzeb. Zamykam oczy żeby powstrzymać łzy. Czy kiedyś będę szczęśliwa? Może zmiana miejsca to nie najgorszy pomysł. Odetnę się od przeszłości.
Droga mija szybko. Kuba prowadzi pewnie. Po kilkunastu godzinach jesteśmy na miejscu. Już czuję się nieswojo. Kuba ma bardzo wielki dom. Trochę mnie to przytłacza. Kiedy wchodzimy do środka z uśmiechem wita nas jakaś kobieta – pewnie żona Kuby.
- Witaj Ewelina, jestem Agata – podaje mi dłoń. Cały czas się uśmiecha, wygląda na sympatyczną osobę.
- Cześć – odpowiadam również z uśmiechem. – Ładny dom – stwierdzam.
- Dziękujemy. Może coś zjesz? Droga na pewno była męcząca – mówi z troską w głosie. Postaram się być dla niej miła, całkiem różni się od mojego brata. Kiedy spoglądam na niego widzę, że jest zaskoczony tym że jednak potrafię być miła.
- Nie dziękuję, ostatnio jakoś nie mam apetytu – mówię i staram się uśmiechać, ale wychodzi mi grymas.
- Rozumiem – kiwa głową. Nagle słyszę jakieś głosy – o to pewnie nasze dziewczynki – mówi Agata i idzie po nie. Chwilę później mniejsza niesie na rękach a obok nich idzie starsza. Są śliczne. Urodę odziedziczyły pewnie po Agacie.
- Cześć – mówi niepewnie starsza dziewczynka – jestem Oliwka.
- Cześć, ja jestem Ewelina – uśmiecham się i podaję jej dłoń, a mała mnie przytula. Jestem zaskoczona, ale odwzajemniam uścisk. Kiedy tu jechałam miałam zamiar być dla wszystkich wredna, ale widząc te dziewczynki zmieniam zdanie. Przecież to nie ich wina, że ich ojciec się ze mną nie kontaktował. Postaram się być najlepszą ciocią
- A to nasza mała Lenka – mówi Agata podając mi dziewczynkę.
- Cześć słoneczko – promienieje. Boję się trochę, że zacznie płakać, ale ta przygląda mi się i uśmiecha – Jeju jakie kochane.
- Może pokażę ci twój pokój – mówi Agata.
- Dobrze, szczerze mówiąc mam ochotę trochę się przespać.
- No to chodźmy – mówi i prowadzi mnie do góry po schodach. – To tutaj – otwiera przede mną drzwi – mam nadzieję że ci się spodoba, ale jakby coś to mów, możemy go zmienić – Pokój jest duży. Po prostu śliczny. Ściany pomalowane są na jasny fiolet, a sufit jest biały. Naprzeciw drzwi obok ściany stoi duże łoże, niedaleko niego toaletka, zaraz przy drzwiach po lewej stronie ogromna szafa. Koło łoża mam szafkę nocną. Wszystkie meble są białe, a dodatki takie jak zasłony czy narzuta na łoże w kolorze ścian. Nie no mam nawet balkon. W rogu po prawej stronie drzwi stoi biurko, a na nim laptop.
- Jest piękny, dziękuję wam – uśmiecham się i nie zastanawiają się co robię przytulam Agatę.. Widać że jest tym zaskoczona.
- Miałam zamiar kupić ci trochę ubrań, ale nie znałam twojego rozmiaru. Może jutro pójdziemy na zakupy?
- Może – odpowiadam.
- Dobrze to mi ci już nie przeszkadzamy. Jeśli będziesz czegoś potrzebować to mów.
- Dobrze dziękuję.
- Miłego snu – mówi Oliwka.
- Dziękuję aniołku.

Kiedy wychodzą jeszcze raz rozglądam się po pokoju. Dopiero teraz zauważyłam drzwi, które zasłaniała szafa. Mam własną łazienkę z wanną i prysznicem. Nie no jest super. Wielki pokój, ogromna garderoba, własna łazienka i balkon. Będę tu żyć jak księżniczka. Ale jeśli Kuba myśli, że tym mnie przekupi to się myli. Czuję że z Agatą się dogadam, ale z nim w życiu. Dla dziewczyn będę miła – dla niego wredna. To go zaboli – i dobrze. Z walizki biorę T-shirt i spodenki i idę pod prysznic. Jest tu już nawet żel po prysznic, szampon, odżywka ręcznik. O wszystkim pomyśleli. Biorę szubki prysznic, przebieram się i idę do łóżka. Jest takie wygodne. Praktycznie od razu zasypiam.


No i mamy 5 :) Postanowiłam że będę dodawać dwa posty w tygodniu. 
Wyraźcie swoją opinię ta temat rozdziału w komentarzu to niesamowicie motywuje :)

3 komentarze:

  1. Cudo*_*Podoba mi się to jak piszesz;).Super jak dziewczyna dogaduje się z Agatą i tymi małymi aniolkami mam nadzije,ze tak zostanie.A co do Kuby to rozumiem,ze Ewelina trzyma do niego dystans i traktuje z góry.Mam taką cichą nadzieje,ze w końcu się dogadają i ona mu wybaczy.Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To się ciesze że będziesz dodawała tak często ;) piękne i czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takkkk dwa razy w tyg mi pasuje. Rozdzial genialny dobrze,ze chociaz dla dziewczyn bedzie mila. A Kuba moze zrozumie swoj blad. Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń

Komentując motywujesz :)